Smiech.net ostatecznie zakończył działalność w 2010 roku.
TO KONIEC: Dziękujemy wszystkim, którzy razem z nami budowali ten portal i uczestniczyli w jego początkach, a potem rozwoju. Smiech.net był dla nas super przygodą, która dobiegła końca już jakiś czas temu, a portal ostatnie lata stał tak sobie z rozpędu. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy narazie usuwać tej strony. Dopóki sama z siebie działa, zostanie tutaj jako pomnik i archiwum dawnych czasów. Może jeszcze kiedyś tutaj coś ktoś kliknie ;)
Blondynka i prawnik siedzą obok siebie w samolocie. Prawnik pyta blondynkę, czy nie zechciałaby zagrać z nim w ciekawą grę.
Blondynka mówi, że jest zmęczona, odwraca się do okna i próbuje zasnąć. Ten jednak nalega i wyjaśnia, że "gra" jest bardzo prosta i wesoła. Mianowicie, będą zadawać sobie pytania i jeśli któreś nie zna odpowiedzi - płaci 5$.
Blondynka ponownie odmawia i znów próbuje zasnąć, ale prawnik nie daje jej spokoju i proponuje inny układ - jeśli ona nie będzie znała odpowiedzi - płaci 5$, jeśli natomiast on nie będzie znał odpowiedzi - płaci 5000$.
To przykuwa jej uwagę, poza tym i tak zdaje sobie sprawę, że on nie da jej spokoju, dopóki nie zagrają w tę grę, więc zgadza się.
Prawnik zadaje pierwsze pytanie: - Jaka jest odległość pomiędzy Ziemią a Księżycem?
Blondynka bez słowa sięga do portfela i wyjmuje banknot 5$. - OK - mówi prawnik. - Twoja kolej... - Co to jest, wchodzi na górę na dwóch nogach, a schodzi na trzech?
Prawnik jest zaskoczony, wytęża umysł i nic, dzwoni do znajomych, wysyła mejle, przeszukuje internet i nic. Po godzinie poddaje się i wypisuje czek na 5000$, ona przyjmuje, odwraca się i próbuje zasnąć.
Prawnik jest jednak ciekaw odpowiedzi i pyta: - Co to jest, co wchodzi na górę na dwóch nogach, a schodzi na trzech?
Przychodzi facet do apteki i wrecza recepte. Zaklopotana aptekarka dlugo oglada ja i wyteza wzrok poniewaz na recepcie napisane jest cos takiego: "CCNWCMKJ DMJSINS". W koncu rezygnuje i prosi o pomoc kolege, pana Czesia. Ten bez zastanowienia bierze lekarstwo z szafki i podaje facetowi, na co ze zdziwieniem patrzy aptekarka. Po zalatwieniu wszystkich formalnosci i wyjsciu faceta, pyta:
- Panie Czesiu, skad Pan wiedzial, co tu jest napisane?
Na to Pan Czesiu:
- A, to mój znajomy lekarz napisał "Czesc Czesiu, nie wiem, co mu kurwa jest, daj mu jakis syrop i niech spierdala".
- Co dobrego na sniadanie ? - Jajecznica i ser plesniowy, choc dałbym sobie reke odciąć ze był to gouda...
---
Idzie facet ulicą. Z naprzeciwka - piękna dziewczyna. Mija go, facet myśli: - Ech, żeby moja żona miała takie nogi.... Za jakiś czas z bocznej ulicy wychodzi inna dziewuszka: - Ech, żeby moja żona miała taki biust... Przychodzi do domu, żona otwiera drzwi: - Wyobraź sobie kochanie, całą drogę do domu tylko o tobie myślałem.
---
Inspektor skarbowy przychodzi do firmy: - Czym wy tu handlujecie?! - Usługi wszelkie, handelek... snajperki, licencje na odstrzał, windykacja, usługi pralnicze, sprzątanie... - A kasy fiskalnej nie ma! Kiedy tu ostatnio była kontrola skarbowa?! - Trzy tygodnie temu. Panie świeć nad ich duszami...
Akcja w monopolowym: - ma pani czysta? - tak, dzisiaj umylam...
Ty masz takie szczęście w życiu, że gdybyś otworzył cmentarz to by ludzie przestali umierać
Boże, dlaczego przyszło mi żyć wśród ludzi dla których MySql oznacza 'Moja Szkoła' ;(
Przyjechał Eisenhower z wizytą do Moskwy: - Jak wam się tutaj podoba? - pyta go Chruszczow. - Są kraje biedniejsze, to prawda - przyznał Eisenhower - ale tylu pijaków na ulicach, to chyba nie ma nigdzie na świecie! - Chętnie bym się o tym przekonał w Waszyngtonie- odparował Chruszczow. - Przyjedźcie więc! Każdego spotkanego pijaka możecie zastrzelić! Chruszczow wziął służbowy pistolet i udał się w podróż do Stanów Zjednoczonych. Chodzi po ulicach i nadziwić się nie może, nigdzie pijaków! W końcu po dwóch godzinach znalazł jednego. Zastrzelił go z satysfakcją i powrócił do Moskwy. Rano sekretarz czyta mu prasę z całego świata. - Jak donosi "Washington Post": Wczoraj w godzinach wieczornych łysy gangster zastrzelił sowieckiego dyplomatę...
Mężczyźni mają umysł analityczny: duże problemy potrafią rozbić na mniejsze. Kobiety mają umysł syntetyczny: z małych problemów robią duże problemy.
Małżeństwo to zwycięstwo wyobraźni nad rozumem. Drugie małżeństwo to zwycięstwo nadziei nad doświadczeniem.
W jednym przedziale jadą mężczyzna i kobieta, sami, trasa długa. Facet czyta gazetę, a kobieta a to się na siedzeniu powierci, a to oczami pomruga, a to... Facet - jak skała. W końcu, po godzinie, babka nie wytrzymuje: - Panie, pan jesteś mężczyzna, czy nie? Już godzinę pana kokietuję, a pan na mnie uwagi nie zwraca! Powiem wprost: zajmijmy się seksem! - Zawsze mówiłem - odparł facet odkładając spokojnie gazetę na bok - że lepiej godzinę przeczekać niż trzy godziny namawiać.
Facet zgubił się w czasie wycieczki w Egipcie. Błąkał się biedaczysko dni parę po pustyni, aż w końcu wycieńczony i spragniony do granic możliwości natknął się na autokar z wycieczką z Polski. Doczołgał się do nich i błagalnie wyjęczał: - To cud, że was spotkałem, inaczej niechybnie bym ducha wyzionął. Macie coś do picia? Na co turyści uśmiechając się szeroko: - Nie, Piciu jest wporzo gość.
Jadąc metrem usiadłem na leżącej na krzesełku gazecie. I nagle podchodzi jakiś koleś i patrząc wymownie na gazetę mówi: - Przepraszam, czyta pan to? Nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc powiedziałem: - Tak! Ale on wciąż wisiał nade mną i patrzył. Więc wstałem, przewróciłem stronę i usiadłem ponownie...
Lata 70-te. Pod okazałym budynkiem w centrum miasta dziesięciolatek stawia rower i idzie do sąsiadującego sklepu. Urzędujący pod wejściem milicjant łapie go za kołnierz, trzęsie i wrzeszczy: - Gdzie ty tu ten rower zostawiasz? Co ty sobie gówniarzu wyobrażasz![itd] Podjeżdża limuzyna marki "Wołga", wysiada starszy pan i grzecznie do funkcjonariusza: - Ależ, towarzyszu kapralu, dzieci są przyszłością narodu, trzeba inaczej... - Towarzyszu sekretarzu! Tu za parę minut przyjedzie delegacja radziecka! - No to mu popilnujcie tego roweru...
autentyk: Się stało razu pewnego, że powróciłam gwałtownie po krótkim nie byciu we wsi rodzinnej, i sobie oczywiście dopadłam (S)zkodnika znienacka najpierw raz, potem siłą rozpędu raz drugi, potem obejrzeliśmy coś w tiwi, potem wyniknął raz trzeci, potem nadeszła noc ciemna, toteż Szkodnik zakrada się pod kołdrę i rzecze kłapiąc rzęsami: (SZ): Mogę mieć do ciebie małą prośbę? Ja, z nie gasnącą werwą wojownika ninja: Noo... (SZ): Czy mogłabyś pójść do łazienki... Ja: Iiii...? (SZ): ... iiii posiedzieć tam spokojnie piętnaście minut, dopóki nie zasnę?
Przychodzi murzyn do lekarza i mówi: -Panie doktorze chcę być rosliną, moze mi pan coś poradzić... Lekarz wziął skalpel, obciął mu małego i mówi: -Teraz jesteś Czarny Bez...
rys: z moja mamą jest chyba coś nie tak ;/ slu: a co jest? rys: mam 32 lata i syna a ona mi dzisiaj życzyła samych piątek w szkole
menio: spędzimy razem sylwka? kasiunia: mmm :* a co będziemy robić? manio: uprawiać seks kasiunia: ... wyglądam jak dziwka? manio: nie, nie zamierzam Ci płacić przecie
losiu: moj stary ostatnio zaczal grac w squasha mich: a co to jest? losiu: to fajny sport. chodzi w nim o to, zeby nie oberwac rakieta w ryj od przeciwnika i samemu wyprowadzic jak najlepszy cios. losiu: no i jest jeszcze taka mała piłeczka służąca do odwrocenia uwagi.
katechetka: ...i wiecie ile zła by nie było, gdyby nie przedmałżeński seks?! głos_z_sali: mnie by nie było...
Facet ogląda Discovery, spiker z ekranu: - Pandy mają ich 16, rekiny 100, a u człowieka norma to 32 zęby. Facet podrywa się z fotela i wrzeszczy: - K***a, jestem pandą !!!
- Byłaś u szefa na dywaniku? - Tak, a skąd wiesz? - Wzorek ci się odcisnął na plecach.
Hotel, recepcjonista do nowo przybyłej pary: - Urlopik? - Tak. - A dzieci państwo posiadają - Posiadają! - A to tym razem państwo nie zabrali? - Nie zabrali. - Tylko we dwoje?. Romantyczny wypad!!! - Tak. - A kto został z dziećmi? - Żona! - ...
Rozmawiają dwie sąsiadki: - Moja córka tańczy i śpiewa. Ciekawe kim będzie jak dorośnie... - Pewnie tancerką... - A co, widziała pani, jak ona tańczy? - Nie, ale słyszałam jak śpiewa...
Pewien turysta wraz z żoną oglądają słynną studnię życzeń w Kornwalii, oboje pogrążeni we własnych myślach. Po chwili żona wychyliła się, aby zajrzeć w głąb, straciła równowagę i wpadła do środka. - Niesamowite!!! To naprawdę działa!!! - krzyczy mąż.
Filthy: starzejemy sie... Magda: ale wiesz ze kobietom wieku sie nie wyponina ? Magda: a ja chce ci przyponimc ze jestem kobietą Filthy: przepraszam, powiem inaczej Filthy: czuje magdo ze z roku na rok mamy coraz większą zniżke w vision expressie
krejzolka: mój mąż to świr, gdy raz sie obudziłam w nocy to on mnie penisem po czole pukał... krejzolka: na dodatek powiedział że on zawsze tak robi.. co mam robić?? alig88: to mu otwórz..
Młody lekarz przyjmuje pierwszy poród. Po wszystkim pyta profesora: - I jak mi poszło? - Zasadniczo dobrze, ale po pupie klepie się noworodka, a nie matkę.
I just had an argument with a girl I know. She was saying how it's unfair that if a guy fucks a different girl every week, he's a legend, but if a girl fucks just two guys in a year, she's a slut. So in response I told her that if a key opens lots of locks, then it's a master key. But if a lock is opened by lots of keys, then it's a shitty lock. That shut her up.
Graliśmy ostatnio z przyjaciółmi w kalambury. Kiedy kolej doszła do naszej najseksowniejszej koleżanki - zadałem jej hasło "striptiz". A potem przez pół godziny nie mogliśmy zgadnąć, co ona pokazuje, tak ładnie to robiła...
- Mama, a gdzie się wkłada tampony? - No, tam, skąd się dzieci biorą. - W bociana?!
Stoimy sobie z moją [K]obietą już przy kasie w sklepie "101 pierdółek". Wyciągamy pieniążki, gadu-gadu, [S]przedawca kasuje, gdy nagle moją uwagę przyciągnął ciekawy przedmiot oferowany jako dodatek: J: - Ooo popatrz jakie śmieszne metalowe mydełko! K: - No faktycznie, takie jak normalne, tyle że z metalu. S: - Bo to mydło usuwa zapach. Np. cebuli, czosnku... J: - A ryby? K: - Coś sugerujesz?
Mina sprzedawcy bezcenna.
Jak to na każdej imprezie bywa, przychodzi moment opowiadania dżołków. Kumpel 1 rzuca nimi jak z rękawa, a ja, Kumpel 2, jego dziewczyna i "reszta stolika" słuchamy. Kolejny z nich to, zapewne, wam doskonale znany dżołk - o tym, że kobieta powinna umieć robić 70 rzeczy: gotować i 69. Kiedy cały stolik się wybrechtał, Kumpel 2 patrzy na dziewczynę i mówi: - "...szkoda kochanie, że nie umiesz gotować"
Wcinam kolacyjkę w łóżeczku z moim ukochanym, robię słodką minkę i mówię: - Lubię patrzeć jak jesz. Na to on z głupim uśmiechem wypala: - A jak patrzy jeż?
Noc. Rodzice Mateuszka leżą w łóżku: - No, chodź... - Przestań, Mateuszek jeszcze na pewno nie śpi! - No, chodź, śpi na pewno! Godzinę temu go kładliśmy... - Daj spokój! Nie śpi! - To sprawdzimy. Mateuszku! Przynieś wody! ...cisza... Wzięli się do roboty. Zbliżają się do kulminacji - nagle słychać głos tuż obok ich łóżka: - No długo jeszcze mam tu z tą wodą stać!?
- Leonie, słyszę, że Mariolka u ciebie bywa. - No! - I co robicie? - Telewizję oglądamy. - Przecież ty nie masz telewizora! - Póki co nie zauważyła.
Dyrektor przyjmuje nowego pracownika: - Dlaczego został pan zwolniony z poprzedniej pracy? - Bo... uciekłem z żoną dyrektora. - Znakomicie, może pan u mnie zaczynać od dziś!
Spotyka się dwóch Anglików - Mój lekarz zdiagnozował u mnie okropną chorobę. - Jaką? Masz Raka? - Gorzej. - Bezpłodność? - Jeszcze gorzej. - Więc co? - Jestem uczulony na herbatę!
Kolega chwali się przed kolegą galerią zdjęć z ostatniego wyjazdu integracyjnego: - Widzisz te kobiety? Spałem z nimi wszystkimi. - Z tą po lewej też? - pyta strapiony rozmówca, który rozpoznaje na fotografii swoją żonę. - No nie, ta jedyna okazała się wierna. Przyjechała ze swoim facetem i nie dała się wyrwać.
kaspro: a jak tam ogólnie na studiach, dajesz magdam: a no od czasu do czasu sie zdarzy, nawet z wykladowca raz hehe kaspro: mialo byc czy dajesz sobie rade... no ale dobra widze ze tak.
W Rosji policjant zatrzymuje kierowcę: - Piłeś? - Nie. - Przecież widzę. Piłeś! - Nie! - To dmuchaj! Kierowca dmucha, ale alkomat pokazuje zero. Policjant zdumiony, patrząc na alkomat: - Zepsuty ??? i dmuchnął sam. Po czym rozpromieniony: - Nie, DOBRY !
Sen i śmiech. Najlepsze lekarstwa. Ale nie na sraczkę.
Ojciec po długiej i dość jednostronnej dyskusji z teściową kieruje prośbę do syna: - Jasiu, przynieś, proszę, babci krem do ust. - Tato, a który to jest? - Ten z napisem "Kropelka" - odpowiada poirytowany ojciec.
- Co będziesz dzisiaj robić ? - Nic - Przecież wczoraj już nic nie robiłeś - Ale nie skończyłem ...
Na ławce w parku siedzą dwaj emeryci: - Popatrz, jak ta dzisiejsza młodzież ma ciężko w tym kryzysie... Jednego papierosa na pięciu muszą palić... - No, ale dzielne chłopaki. Mimo wszystko się śmieją...
Z opowieści paintballistów: - Skończyła mi się amunicja, więc wziąłem pędzel i ruszyłem do walki wręcz...
Rozmawia dwóch rolników: - Alem się urobił... - Czemu? - To przez tę Unię. Musiałem zakolczykować cały inwentarz! - Tak? A ja nie miałem z tym problemu. Koń, dwie krowy i parę świń... cóż to za robota? - Ale ja mam pszczoły...
Morze Karaibskie, XVII wiek. Statek piracki płynie, z bocianiego gniazda dochodzi wołanie: - Kapitanie, holenderska barka na sterburcie! Zatopią nas! Kapitan spokojnie: - Nie bójcie się chłopaki, zdobędziemy, będzie łup... tylko podajcie mi moją czerwoną koszulę i do abordażu! Walka wygrana, pięciu piratów padło, ale łup jest. Po chwili z bocianiego gniazda: - Kapitanie, hiszpański galeon na bakburcie, zginiemy!!! - Spokojnie chłopaki, dajcie mi moją czerwona koszulę i do walki. Wygramy! Po chwili walka zakończona, 10 piratów nie żyje, ale galeon zdobyty. Pierwszy oficer pyta: - Kapitanie, o co chodzi z tą koszulą? - Widzisz chłopcze, marynarze wierza, że przynosi szczęście, ale to psychologia - gdy zostanę ranny, krwi na czerwonym nie widać i wszyscy myślą, że nie da się mnie zranić. Więc swoi walczą jeszcze zacieklej, a wrogowie tracą ducha. W tej chwili rozlega się okrzyk: - Kapitanie, pięć fregat od dziobu! Kapitan zaś spokojnie: - Podajcie mi moje brązowe spodnie...
Kobieta dzwoni rano do swojego szefa i mówi, że nie przyjdzie do pracy, bo jest chora. - A co pani jest? - pyta szef. - Mam jaskrę analną. - Że co!? Czym to się objawia?? - Po prostu nie widzę dziś możliwości przytoczenia swojej dupy do pracy...
Rosjanin wsiadł do pociągu relacji Paryż-Bruksela. Wszystkie miejsca zajęte przez pasażerów, a jedno z podwójnych siedzeń zajmuje francuskagospodyni z małym pieskiem, który rozwalił się jak car na carskim tronie. Rosjanin prosi: - Madame, nie mogłaby pani wziąć swojego pieska na ręce? Kobieta ostro odpowiada: - Wy Rosjanie jesteście jak zwykle bezceremonialni. Moja Fifi jest zmęczona. Niech sobie pan poszuka wolnego miejsca w innym wagonie. Rosjanin poszedł więc szukać nowego miejsca. Nie znalazł... Wraca i mówi: - Lady, jestem bardzo zmęczony, chciałbym usiąść. Niech pani weźmie swojego psa na ręce. Francuzka rozeźlona krzyczy: - Wy, Ruscy, jesteście gruboskórni i nieokrzesani! W Europie ludzie się tak nie zachowują. To jest nie do pomyślenia! Wtedy Rosjanin nie wytrzymał i wywalił suczkę przez okno, a sam usiadł sobie wygodnie. Kobieta w szoku, przeklina, miota się, wrzeszczy. Do rozmowy nagle dołącza się siedzący obok Anglik - dżentelmen w każdym calu: - Wy, Rosjanie, wszystko robicie nie tak jak trzeba, jakby nie od tej strony. Podczas obiadu trzymacie nóż w lewej ręce, samochody jeżdżą u was po prawej stronie, a teraz pan wyrzucił przez okno nie ta sukę co trzeba.
Ruski mafioso wybrał się na ryby i jak to ruski mafioso miał ze dwa złote łańcuchy (po pół kilo każdy) na szyi, na każdym palcu złoty sygnet, a w kieszeni gruby rulon dolarów - oczywiście same setki. Wziął ze sobą trzy flaszki. Zimno było więc wypil je po kolei. Oczywiście upił się i usnął. Budzi się, a tu nie ma łańcuchów, sygnetów, ani dolarów. Zadzwonił z komórki po swoich ludzi i nie minęło pół godziny, a podjechały cztery czarne mercedesy, w każdym po pięciu ludzi, wszyscy z kałachami. twierdzili, że to najprawdopodobniej ktoś z okolicznej wsi obrobił szefa. Wpadają do wsi i pytają o sołtysa. Ktoś z miejscowych wskazał dom pośrodku wsi. Wpadają do sołtysa, a tam na ganek wychodzi facio w kufajce, na szyi ma dwa złote łańcuchy, na każdym palcu sygnet, a z kieszeni kufajki wystaje mu rulon 100 dolarówek. Przeładowali broń i pytają skąd to wszystko ma. Sołtys mówi: - No nie uwierzycie chłopaki. Idę sobie przez las z psem na spacerze, a tu nad brzegiem jeziora leży jakiś facet, w trupa pijany i ma to wszystko przy sobie. No to go obrobiłem. Na koniec ściągałem mu gacie zerżnąłem w dupę i poszedłem do domu... Chłopaki patrzą pytającym wzrokiem na szefa. Szef podchodzi do sołtysa, przygląda się chwilę błyskotkom i mówi: - To nie moje...