tworzy ekipa z 3RedAnts Studio Inne nasze strony: mms calculla.pl calculla.com tooschee |
| Zbliżało się piękne majowe południe. Wiosenny żar lał się z bezchmurnego nieba i nawet jeden listek nie drgnął na drzewach Stumilowego Lasu. Kłapouchy, Tygrysek, Królik i Prosiaczek w cieniu rozłożystego dębu kończyli właśnie pierwszy czteropak BYX-ów SUPER POWER STRONG, rewelacyjnego odkrycia ostatniego sezonu, gdy na horyzoncie pojawił się Prosiaczek. - Sie macie defty - zagadnął. - Cze Prosiak - leniwie odpowiedział Puchatek. - Daj który ściągnąć wira, bo od tego kurewskiego upału robią mi się mroczki przed gałami... - Hir ju ar- Królik podał prawie opróżnioną butelkę boskiego nektaru. - O ja pierdolę, coraz więcej dodają siary do tego gówna - zabulgotał Prosiaczek łapczywie przelewając zawartość flaszki do gardła. - Ty tu, kurwa nie rezonuj - napomniał go Tygrysek - Królik musiał zastawić drugą nerkę w Zakładzie Patologii Społecznej, by była kasiuta na śniadanie. Ta bicz Babajaga nie chce kopsać towaru na krechę. - O faken, ty Królik niedługo będziesz cały z długów - zaśmiał się wieśniacko Prosiaczek. - Dobra piździelce, kasa się zara skończy, a do wieczora daleko - odpalił Królik i cała brygada popadła w ponure milczenie. - Zerżnąłbym jakiś towar - nagle oświadczył Kłapouchy - chodzę tak napalony, że przeleciałbym nawet Zombie-gófera, gdybym pamiętał gdzie go zakopaliśmy. Co się tak kurwa gapicie? Żartuję ofkors, ale z krzyża bym spuścił - dodał z krzywym uśmiechem widząc spojrzenia przyjaciół. - Wiosna w końcu jest, nie?! - "Laski, laski roztańczone. Rozkładają nogi jak szalone..." - zanucił rozmarzony Prosiaczek. - Można by zabajerzyć Kangurzycę, zad ma co prawda jak stodoła, ale lepszy byle cyc niż nic - rzucił pomysł Tygrysek - Ty się kurwa lepiej nie wychylaj men. Pamiętacie jak nas zbluzgała od tych, no denege... degene... ratów, gdy Maleństwo przyjebało w drzewo na widok pasiastego? - zgasił go Królik. - To może Babajaga... - kontynuował desperacko Tygrysek, lecz dalsze wywody przerwało mu ogólne zakrztuszenie się winem reszty towarzystwa. - Padło ci na ten głupi łeb, chcesz nas zabić debilu? To taka sama przyjemność jak wyruchanie niedźwiedzia gryzzli - wykrztusił w końcu Kłapouchy. - I mniej więcej takie samo ryzyko - dodał Puchatek. - Veni, vidi, viva zwei! Aj`w got de ajdija - zawieśniaczył radośnie Prosiaczek, któremu spożyty byk ożywił ciało i umysł. - Wykorzystamy tę małą ciotę, Krzysia - oświadczył, co zaowocowało kolejnym masowym zakrztuszeniem. - Kolejny ochujał z gorąca - skomentował Kubuś - wolałbym się do końca życia brandzlować, niż dotknąć tego nażelowanego pedzia. - Nie będziemy go dymać - odparł w natchnieniu Prosiaczek. -Zmusimy gnoja do przyprowadzenia kilku napalonych małolat ze szkoły. Będzie balet. Ty, Królik i Tygrysek lećcie po soki za resztę szmalu, a my idziemy poszukać maderfakera. Przyjaciele bez trudu znaleźli Krzysia opalającego się nieopodal białego pedalskiego płotka. - Się masz parówo - rozpoczął konwersację Prosiaczek, a Kłapouchy zwyczajowo wypłacił mu blachę. - Buźka cię nie boli? Bo zdaje się wczoraj byłeś u tego starego zboczka Pana Sowy? - Nie, dziękuję, czuję się świetnie - odparł wesoło Krzyś - A co u was chłopaki, przyszliście się pobawić? Mam nowe remiksy Justów... - Siatap, maderfaker - brutalnie przerwał mu Puchatek serwując dodatkowo sójkę w bok. - Słuchaj gnoju z kupą gówna na głowie, bo powiem tylko raz. Masz w try miga przyprowadzić jakieś fajne laski ze swojej szkoły, urządzimy dżamprez. Albo będziesz głównym bohaterem programu "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" - sprawnie wyłuszczył sprawę Prosiaczek, zaś Kłapouchy dla podkreślenia wagi sytuacji strzelił Krzysia w ucho. - Łaaa, co ja wam zrobiłem? Ciągle się czepiacie - zaczął chlipać Krzyś - Nie mogę przyprowadzić koleżanek, bo nasza Pani Dyrektor wszystkie ostrzegła przed wami. - A to bicz - mruknął Kubuś. Miś zaczął marszczyć czoło, co było nieomylnym znakiem intensywnych procesów intelektualnych. - On ma na chacie prawie nowy sprzęt stereo - oświadczył w końcu. - No i...? - zaciekawił się Kłapouchy, lecz Prosiaczek już się połapał. - Rozkmina jest taka: pogoni ten sprzęt na stadionie i nakręci profesjonalistki. Słyszysz pipo? Jedna ma być brunetką z małym jędrnym biustem, druga blondyną z wielkimi melonami. - Well, i niech jedna będzie w długich skórzanych butach - dodał Kłapouchy - To dla Królika, może mu w końcu stanie. A my wracajmy, bo tamci dwaj już pewnie odpalają siarkofruty. Upalny dzień zmieniał się zwolna w pogodną noc, a Krzysia wciąż nie było widać. Kaucjowane butelki po "HERACLES - Classic Płońsk Aperitif" walały się po całej polanie. Prosiaczek pogodnie gaworząc łaził na czworaka w kółko, Królik, jak zwykle zarzygany od góry do dołu po puszczeniu paru pawi na wieloryba, pogrążył się w stanie błogiej nirwany. Reszta przyjaciół w pozycji horyzontalnej zastanawiała się nad niesubordynacją Krzysia. - Oberwę mu łeb i nasram do szyi - wycharczał Kłapouchy. - Napakujemy mu w dupę worek żołędzi i poczęstujemy nim dziki - wtórował mu Tygrys. - A gdzie znajdziesz teraz żołędzie? - zainteresował się Puchatek Dyskusję przerwało wkroczenie na polanę trzech postaci, z których dwie okazały się mocno umalowanymi dajkami w krótkich spódniczkach i długich świecących butach na koturnach. Kłapouchy, Tygrysek i Kubuś zerwali się na równe nogi, przy okazji podnosząc do pionu Prosiaczka. Puchatek zawołał też na Królika: - Kobiety są... - ...gorące - odpowiedział Królik i otworzył oczy. - Hallo boys - dziewczyny zamachały rękami. - Słyszałyśmy, że lubicie ostra zabawę - powiedziała jedna z nich, wyglądająca jak Britney Spears (tyle, że z większym biustem). - That`s right, baby - szarmancko zawieśniaczył Tygrysek, ocierając łapą zaśliniony pysk, zaś nieopodal stojący Prosiaczek zaczął rytmicznie manipulować w swoich żółtych bermudach. - Zwykle nie pracujemy w terenie, ani ze zwierzakami... zaśmiała się brunetka. - W rzeczy samej, tak nas tutaj nazywają - mruknął Kłapouchy i zasyczał w stronę Krzysia - Już nas sprzedałeś gnoju? Spadaj, potem się policzymy. - Ale Krzyś był taki wspaniały, dlatego przyszliśmy. My też mamy swoje potrzeby - dodała blondyna. - Jestem Melanie B., dla znajomych Mela. - A ja jestem Melanie C, choć także bi - zaśmiała się druga. - To co chłopcy, chcecie po kolei, czy wespół zespół? - zapytała z nutą profesjonalnego zainteresowania. Słysząc to, Królik w przypływie mistycznego transu upadł na kolana i rzekł składając ręce - Panie pobłogosław te dary, które będziemy spożywać... - Napijecie się alpagi, dziewczyny? - spytał Tygrysek - Chętnie, ale zostaw trochę na potem, do przepłukania ust. - odpowiedziała Mela B, a Królik tylko ekstatycznie zacisnął powieki. - Bierzesz w tyłek? - rzeczowo zwrócił się do blondyny Kłapouchy. - Głównie w tyłek, słodziutki - odparła z kuszącym uśmiechem. Podhecowany osioł pomyślał, że w sumie taką apetyczną cycatkę mógłby na koniec zjeść... Prosiaczek nie przerywając manipulacji w spodenkach szepnął do Kubusia: - Ta Mela C ma strasznie owłosione nogi, mogłaby je ogolić. - Nie marudź. Owłosione laski są bardziej namiętne - odpowiedział Puchatek z miną znawcy. - No co jest panowie? Lecimy w kolejarza z podmianą, czy odstawiamy tu Wersal? - Kłapouchy zaczął tracić cierpliwość. - Czas to pieniądz. - Niech zaczynają Prosiak i Królik - zawyrokował Tygrysek - Prosiak jest już zresztą gotowy - dodał patrząc na imponujący namiot z żółtych bermudów. Królik objął Melę C, Prosiaczek wziął pod rękę Melę B i cała grupka raźno oddaliła się w stronę pobliskich krzaków, zaś reszta przyjaciół z nową energią zaczęła pokrzepiać się resztkami markowego produktu Baby Jagi. Miłą biesiadę przerwał jednak straszny krzyk i po chwili z krzaków wyskoczył golusieńki Prosiaczek. Oczy miał wielkie jak spodki z wizji agenta specjalnego Foxa Muldera. - boo...nnnaammmaaaaa - Prosiaczek był w ciężkim szoku i dopiero solidna porcja wina wlana do gardła przywróciła mu względną równowagę wewnętrzną. - Co się stało temu nieszczęsnemu skurwielowi? - nie mógł się nadziwić Puchatek. - Nic, to szok pierwszego kontaktu, hehehehe. Daj se już na luz koleś i nawijaj - powiedział Tygrysek odbierając Prosiaczkowi prawie puste szkło. - Wymiękłeś, na widok gołej dupy, wiracho? - Idź w chuj - odpowiedział słabym, choć przytomnym głosem Prosiaczek - też byś wymiękł. Poszliśmy w krzaki i ona mnie rozebrała, kucnęła, wzięła do buzi, a potem zdjęła stanik i było po prostu przepięknie i gdy jej pomagałem zdjąć spódniczkę przed nosem wyskoczył mi jej fajfus. Ona miała fajfusa! Na sztorc i to większego od mojego! Dalej nie pamiętam, chyba krzyczałem. Dajcie jeszcze wina. - To ten mały cwel Krzyś! - darł się Kłapouchy. - Kogo ta parówa przyprowadziła! Niech tylko gnoja dorwę! - Trzeba złapać te dwie pokręcone cioty i zrobić im jazdę - gorączkował się Kubuś. - Chcę widzieć jak wiszą na własnych flakach! Poślemy po paru czarnuchów z palnikami! Brygada rzuciła się w mrok lasu, lecz odnaleźli tylko związanego, zakneblowanego i całego obsikanego Królika. Ten nigdy nie powiedział co wydarzyło się tamtego wieczoru, zasłaniając się trwałą amnezją i bardzo denerwowały go pytania o szczegóły. Nikt zresztą nie miał zbyt wielkiej ochoty wracać do tematu. |
o nas | współpraca | kontakt | Kemu Studio Copyright © 2000 - 2008 by Kemu Studio | Twńj IP:54.205.179.155 |